środa, 5 grudnia 2012

Powroty.

Musiało to kiedyś nastąpić i w końcu miało miejsce. Nazywają to różnie. Niż artystyczny, chwilowy postój, brak weny itd itd. A fotografia mnie zostawiła bez do widzenia. Zenit się kurzył, mało się spotykaliśmy. Mnie on nie czarował a w moich rękach był obcy. Postanowiłam się z nim rozstać na chwilę, na niewypowiedziane nigdy. Z nadzieją powrotu, z tęsknotą, że kiedyś znów będzie dawał mi radość i uwieczniał to co mnie otacza. 3 miesiące sporadycznych ujęć 3 miesiące i tylko 3 klisze. Zapomniane, przegotowane ale (w końcu!) naświetlone. Internetowy świat dawno zapomniał o mnie i moich obrazkach. Karmią się gdzieś indziej jak po zamknięciu ulubionej restauracji. Wytrwali odwiedzą i to miejsce. Postanawiam wrócić ale nie wiem na jak długo i czy w ogóle na długo. Czasem warto zawracać, próbować, smakować raz jeszcze. 
Kolejnymi obrazkami zapełniać ten blog w końcu za parę lat będę wspominać jaka byłam.
A zima.. zima w końcu minie i bose stopy znów będą pieszczone rosą. Przecież każda wiosna raduję nas swym wdziękiem. Oczekuję Cię...



2 komentarze:

  1. Ja też zaniedbuję fotografię analogową. Robię zbyt wiele pod wzór (i już chyba mam wyrzuty sumienia).

    OdpowiedzUsuń
  2. Będziesz tutaj kiedy poczujesz potrzebę. Nie ma sensu zobowiązywać się do bycia cały czas, najważniejsza jest swoboda, wygoda.

    OdpowiedzUsuń