niedziela, 24 lipca 2011

nie zabijesz we mnie wrażliwości żadnej najmniejszej cząstki nieśmiałości nie uśmiercisz
zbyt dużo ż sz dż w Twoich słowach zły przyjacielu cóż za ironia jakże słodki umiesz być gdy potrzebę pilną masz gdy chcesz by do piersi Cię przytulić ach ile w Tobie jadu och ile obłudy fałszu i zakłamania ale mnie nie skruszysz o ścianę nie zbijesz jak lodówkę przez balkon rzucisz ja tak się nie rozbiję bo ja żyję całą sobą oddycham pełną piersią i wrażliwość w sobie pielęgnuję a Ty krętaczu fałszywe twe oczy i zamglone sprawy w rękach upapranych chaosem Ciebie zdmuchnąć można ze swojego życia jak kurz z ulubionej porcelanowej lalki
i chodzisz za mną
krok w krok
uprzykrzasz mi życie krzyżujesz palce i wzrok mój odwracasz ale żyć z Tobą nauczyłam się i dzierże ostatkim sił Twoje dziecinne wybryki jak już jesteś to
zostań


2 komentarze:

  1. wciąż czytam i wciąż nadziwić się nie mogę Twojemu geniuszowi. zapoznaj mnie ze swoim dilerem. /k

    OdpowiedzUsuń